Forum www.forummastodont.fora.pl Strona Główna www.forummastodont.fora.pl
Forum dla ludzi w średnim wieku 40 - 60 lat.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Plotki z magla

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forummastodont.fora.pl Strona Główna -> Hyde Park
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bob marley




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:23, 27 Cze 2012    Temat postu: Plotki z magla



Scarlett Johansson: haker będzie musiał bulić

Niejaki Christopher Chaney jest oskarżany o wyciek zdjęć ( nagich) Scarlett Johansson do sieci publicznej. Grozi mu za to grzywna 66.719 dolarów (53 469 euro) z karą pięciu lat więzienia.

Pirat, który przechwycił maile (bardzo prywatne) Scarlett Johansson wysłane do jej ówczesnego (ach te Gwiazdy!) męża, Ryan Reynoldsa może długo żałować swojej ingerencji w prywatność aktorki. Sąd Rejonowy w Kalifornii jest zdeterminowany, aby go skazać zwłaszcza, ze Christopher Chaney jest recydywista. Zhakował w swoim czasie 50 adresów e-mail osób publicznych (w tym Mili Kunis i Christiny Aguilery) i przyznał się do winy w dziewięciu hrabstwach na przestrzeni dwóch lat.
"Ta sprawa, w której zaatakował gwiazdy, przypomina nam, że wszyscy jesteśmy potencjalnymi ofiarami hakerów", oświadczył Prokurator Rejonowy w Los Angeles w oświadczeniu w sprawie aresztowania podejrzanego do dossier Scarlett Johansson, która z kolei zwróciła się o pomoc do FBI, powód: ingerencja w jej życie prywatne,
Scarlett Johansson wyraziła swoje zaniepokojenie w rozmowie z CNN.
"Jeśli jesteś osobą publiczną, jeśli jesteś aktorem, ktory robi filmy, to nie znaczy, że nie masz prawa do prywatności", powiedziała.
„Bez względu na kontekst, jeśli czujesz wzięty jako zakładnik publiczności, to jest niesprawiedliwe. to nie jest dobre. "
Werdykt zostanie wydane przez Sąd Rejonowy w Kalifornii na 23 lipca i aktorka powinna ten Match Point wygrać,

wasz ogórek sezonowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
1234kirs




Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:42, 27 Cze 2012    Temat postu:

U nas jeden pan ogórek sezonowy pogryzł psa policyjnego w ucho.Psu założono szwy !
Swoją drogą myślałam że psy policyjne są bardziej asertywne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bob marley




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:38, 29 Cze 2012    Temat postu:

Mohamed Bassaabi postanowił zostać producentem muzyki karaoke i w tym celu zaordynował wybudowanie na tyłach swojej knajpy "Perla Pustyni" kabiny izofonicznej, nazywanej dalej szumnie "studio nagrań", które nomen omen sytuowane było tuz obok toalety knajpianej. W celu realizacji swojego marzenia pan Bassaabi najął inżyniera akustyka Jana K., polskiego emigranta, który za 1/3 normalnej sumy zrobił mu wstępne pomiary akustyczne wewnątrz knajpy i ambiansu zewnetrznego. Pan Mohamed zapłacił czekiem za te usluge circa about 1500€.
Pan K. przyjął z radością ów czek, a to z dwóch powodów:
po pierwsze zwróciła mu się inwestycja (fałszywy dyplom inżyniera, który udało mu się zarejestrować w INCE i został posiadaczem kodu APE Z720 - kod inz. akustyków);
po drugie, w jego apartamencie trwał przedłużający się remont, który opóźniał (jak zwykle) znajomy hydraulik pan Bolek (tez polski emigrant oczywista oczywistość).
Pan K. pomaszerował do domu i spowodował radość pana Bolka, który jak zwykle udawał ze pracuje i bezczelnie oświadczył, ze właśnie był w kłopocie bo nie miał funduszy na kontynuowanie tak zwanej pracy twórczej, skomplikowanej instalacji grzewczo-hydraulicznej. Prawda była taka, ze pan Bolek już przebalował dwie (2) zaliczki i potrzebował kasy na spłacenie awanturującego się byłego wspólnika.
Czek zmienił właściciela.
Pan Bolek wybył z budowy oficjalnie w celu zakupu materiałów, a nieoficjalnie posiedział w znajomej knajpie, gdzie na istniejącą krechę wypił kilka bébé uyski machając radośnie czekiem zimnemu, jak ryba barmanowi François, który dal wiarę, ze Bolek ma za co balować i na koniec tygodnia ureguluje dług. Potem fachowiec poczłapał do swojego zacisznego (i maksymalnie utajnionego przed wierzycielami) mieszkanka.
Tak minął poniedziałek.
We wtorek pan Bolek już nie odbierał telefonów od zniecierpliwionego pana K., odebrał za to telefon od swojego wspólnika (byłego), Jasia B., bezpaństwowca, który normalnie był bramkarzem w nocnym, prywatnym klubie na rue Dombasle (w Paryżu, w Paryżu..).
Jas B. wpadł jak zwykle "z drzwiami" do pana Bolka. Ten typ tak ma, przyzwyczajenie "profesjonalne", bo Jaś "dorabiał" na boku w "odbiorach długów". Zresztą dlatego został wspólnikiem pana Bolka. Poznali się w niezbyt miłych dla pana Bolka okolicznościach.
Pan Bolek nawet nie pamiętał komu i ile, ale za to uwierzył bez bicia, ze Jasiu "da rade" i jak będzie trzeba, to pana Bolka "dojedzie", jak furę, BMW X5, o posiadaniu której mógł sobie pomarzyć, a o kupieniu, to nawet nie próbował. Bo Jasiu był w rzeczywistości cienkim Bolkiem, w te klocki.
Dla pana Bolka jednak był w tych okolicznościach darem niebios. Coś tam Jasiowi spłacił, a potem "podkarmiał" go regularnie i czasem dawał mu zlecenia na nerwowych klientów. Jednak prawda czasu i Prawo było przeciwne tej „spółce”. Jaś bardzo szybko dowiedział się, ze istnieje różnica miedzy posterunkowym Michnikotem z jego rodzinnej, mazowieckiej wiochy (na Mazowszu), a inspektorem Narkozy z Komisariatu na rue de Vaugirard (Paryż Francja). Niewiedze owa przypłacił kilkoma latami odsiadki w podparyskim wiezieniu we Fresnes. Teraz właśnie wyszedł na przedterminowe zwolnienie i był "głodny"...pieniędzy oczywiście.
Czek pasował do sytuacji, jak ulał również panu Bolkowi, który był ścigany przez klientów za niewykonane roboty, prawnie i bezprawnie, bo roboty były i deklarowane i "na czarno". Gdzie wkraczała Temida, a gdzie "silne karki" nie muszę chyba tłumaczyć, a pan Bolek "umyślił sobie", ze Jasiu go osłoni przed "muodymi wilkami", bo Temidę miał tam, gdzie wszyscy cfani nieudacznicy.
Wtorek maszerował dalej razem z Jasiem B. i czekiem tkwiącym w malej kieszonce koszmarnej koszulki (podróba Lacoste).
Jasiu B. miał plan. W celi więziennej poznał Rashida Tharaki, który siedział za oszustwo. Pieniądze, które w opowieściach Rashida leżały co prawda nie na ulicy, bo w Banku, ale wystarczyło tylko je w kulturalny sposób wyłudzić, były łatwiejsze do zdobycia od iluzorycznych (w warunkach podwyższonego poziomu sécurité) pieniędzy "wybitych" z terroryzowanych przez Jasia (tez w opowieściach) "frajerów paryskich".

Jasiu spotkał się z Rashidem w knajpie...”Perla Pustyni”, gdzie trwaly na zapleczu radosne postukiwania młotków i brzęczenia wiertarek – powstawała z marzeń koncepcja pana Mohameda,

który krokiem zawodowego kelnera przypląsał był właśnie do stolika zajmowanego przez Jasia i Rashida pogrążanych w ustalaniu szczegółów przekrętu. Jasiu wysuplal z kieszonki t-shirta lekko przepocony czek na okaziciela (bez ordru), który stanowił warunek sinequanone dojścia do domniemanej fortuny obu (już teraz) wspólników.

Rashid i Mohamed, obaj jednocześnie skonstatowali, ze czek wystawił knajpiarz, lecz nawet powieka nie drgnęła na ich przyzwyczajonych do ukrywania zaskoczenia marokańskich facjatach,

lecz obaj wiedzieli, ze zrobią PRAWDZIWY „byznes”.

Rashid szybko przedstawił Jasiowi knajpiarza, jako trzeciego wspólnika, a pan Mohamed przysiadl się do ich stolika, no i się zaczęło nakręcanie makaronu na jasiowe ucho, który tylko kiwal glowa, ze niby uapie szczegóły skomplikowanej intrygi bankowej.

Po chwili Mohamad ryknął po berberyjsku w stronę zaplecza, skąd wynurzył się chudy Arab.

Po krotkiej wymianie chropowato brzmiących dla jasiowego ucha zdań nieznany Arab podreptał na zaplecze i wrócił z czekierka, z której wydarł jeden czek i wypisał na nim sumę 14 000€, zamieniając czek Jasia na ten „solidny”, jak stwierdził Rashid. W rzeczywistosci owym Arabem był jeden z robotnikow, kuzyn pana Mohameda i o dziwo również kuzyn Rashida, któremu akurat bank zamknal konto za spowodowanie litigu (wystawil czek bez pokrycia) i ktoremu zostala niewazna czekierka.

Jasio, który oczywiście o tym nie wiedział, był wniebowzięty, bo oto bowiem jeszcze nikogo nie oszukal, a już zarobił kilkanascie tysiecy „za frajer”.

Arabscy wspólnicy, zgodnie i w porozumieniu powierzyli mu ów „wielgachny” czek i kazali czekać na dalszy rozwój sytuacji. Wypili po kawie i rozeszli się, każdy w swoja stronę, a w rzeczywistości tylko Jasio, bo Mohamed z Rashidem jeszcze długo śmiali się po jego wyjściu.



Czy muszę pisać, co było dalej ?



Wasz ogórek sezonowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bob marley




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:28, 29 Cze 2012    Temat postu:



To nowy trend na czerwonym dywanie. Podczas Met Costume Institute Gala,
wiele z Gwiazd zdecydowało się na położenie ciemnej pomadki na usta.

Camilla Belle, Kate Bosworth, Jessica Alba, Lana Del Rey, ten trend
obowiązujący w makijażu tej jesieni, podkreśliły jednolitym i nieskazitelnym
wizażem, „nieskazitelną cerą”.




Styl wampa, dający bardzo gotycki wizaż Lany Del Rey,
tej od "Born to Die" i Katy Perry

(kolor włosów grafitowy! Cudo) w czasie wręczania nagród Billboard Music.




Nawet jeśli ta tendencja nie jest powszechna, to została również
powtórzona przez Jennifer Lopez na premierze "Co się spodziewać, jeśli
spodziewa się dziecka.", jak również probowala jej w styczniu Rooney
Mara podczas XIV Costume Designers Guild Award.

Ów trend, który odchodzi i wraca z porami roku ( ciemno - czerwone usta
i eyeliner) w zasadzie nigdy nie wyszedł z mody.

Uzupełnia go skromna, wręcz oszczędna kreacja, unikająca jednak
zdecydowanych czerni nadających gotycki, wręcz mediewalny wygląd i
skupia się głównie na podkreślaniu jasnej karnacji , z lekkimi aspektami
(rumieńcami) moreli lub złota.



Wasz ogórek sezonowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
1234kirs




Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:12, 29 Cze 2012    Temat postu:

tej z grafitowymi włosami ciemna szminka pasuje rewelacyjnie
u innych dyskusyjnie
a niektóre wręcz szpeci
nie należy bowiem ślepo ulegać tryndom


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bob marley




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:30, 08 Lip 2012    Temat postu:

Rezydent

Popatrzyłem poprzez okno, zbierało się na deszcz, lecz po chwili, gdzieś tam w górze wiatr zaczął rozganiać kłębiaste, bure chmury i wyszło słonce. Przestałem szukać parasola i wymaszerowałem z domu. Na zewnątrz było duszno, bo jak wspomniałem wiatr wiał na wyżynach, a w dole powietrze stało nieruchomo, geste od wilgoci odparowanej z roślin. Było tak duszno, że aż zatrzymałem się na progu domu, czując na plecach jego bezpieczny chłód. Alejką rezydencji szła powoli zamyślona dziewczyna ubrana w t-shirt olbrzyma, co w efekcie dawało namiastkę sukienki, długie, opalone nogi zdobiły modne sandałki.
W upalne, duszne dni dziewczyny mniej meczą ciało, niż faceci, oczywiście kosztem łaskoczących ich ponętne jestestwa samczych spojrzeń, takich, jak moje, pełnych domysłów, marzeń i niezdrowych projekcji.
Marzenie przepłynęło zamyślone w stronę innego apartamentowca, wolno, wolniej niż modelki na wybiegach, zostawiając mnie samego pośród alejek.
Zrobiłem pierwszych kilka kroków w bezdechu zauroczenia w stronę wyjścia z Elisée i dobrze, ze ktoś kiedyś pomyślał nad ograniczeniem prędkości samochodów na terenach rezydencji, bo jak nic zostałbym rozjechany na placek. To jednak byłaby piękna śmierć, bo umarłbym oczarowany kobiecym pięknem.
Obszedłem rozgrzana maskę niedoszłego auta zabójcy i gdy znalazłem się przy drzwiach od strony kierowcy szyba zjechała w dół i ukazała się zakłopotana twarz (co za pech!) właścicielki mojego mieszkania. Est-ce que tout va bien, M. Stanislas? - to zawsze mnie zadziwialo, pytanie retoryczne zadawane nawet smiertelnie chorym i prawie poleglym na polu walki, ale oczywiscie burknalem: Bien – majac nadzieje, ze pojde na moj spacerek, niestety..
- Dobrze, ze pana spotykam, bo już się martwiłam, ze coś się stało..”miejmy to za sobą” - pomyślałem i sam (jak zwykle) zacząłem zawile tłumaczyć, oczywiście na temat zaległości w opłacaniu czynszu, kryzysie ogólnoświatowym, itp..machnęła ręką, jakby odganiając nieistniejące komary, po czym przedłużając gest zniecierpliwienia poklepała siedzenie obok kierowcy dosyć kategorycznym gestem ucinając moje wywody. Zrezygnowany poczłapałem na wskazane mi miejsce (uech!) i w zasadzie po chwili byłem zadowolony, bo klima w aucie Nancy działała bez zarzutu. Miły chłodek auta został po chwili zastąpiony garażowym powietrzem podziemnego parkingu i po chwili staliśmy naprzeciwko siebie w windzie. Oczywiście Nancy wyreżyserowała to, zer stałem tuz przy przyciskach i gdy wkładała kluczyk otwierający drogę do jej podniebnego raju na dachu budynku, nie omieszkała musnąć mojego ciągle jeszcze twardego torsu swoją dojrzałą kobiecością. Atakowała mnie i kusiła tak już trzy lata, lecz za obopólną i niemą zgodą tylko na owych muśnięciach poprzestawaliśmy. Mąż Nancy był jak zwykle nieobecny lub gdzieś się pętał po reszcie tego wielopokojowego pałacu. Była kiedyś modelką, ciągle głodną męskiej adoracji i ja byłem zawsze całkiem na miejscu, ze swym zakłopotaniem lokatora, który wiecznie spóźnia się z płaceniem czynszu i jest uległy, a jednocześnie trzyma swe żądze na wodzy. Ja zaś, miałem chyba niepotrzebne wyrzuty sumienia, ze emabluję starzejącą się piękność, spychając na czarne dno świadomości fakt, ze niecnie wykorzystuję fakt bycia atrakcyjnym facetem.
Usiadłem jak zwykle tyłem do okna, po to by ma twarz była w lekkim cieniu, co dawało zawsze przewagę w spektaklach pod tytułem „Stan i jego kłopoty”, lecz na razie piliśmy coś chłodnego i Nancy przewracając strony katalogów, jak zwykle usiłowała mnie namówić na zmianę wystroju mojego apartamentu. To była nasza ulubiona gra, w której z mojej strony nie mogło paść zdanie o moich skromnych środkach finansowych, a ona mogła w zamian bawić się w moja kobietę, grymasić i prawe żądać jakiejś zabytkowej komody, czy wyjątkowej rzeźby. Czasami nasza gra była tak udana, ze do rozmowy na serio, o rzeczywistych pieniądzach za czynsz w ogóle nie dochodziło. Czasami przychodził de Tinturier i tak było dzisiaj.
Po zdawkowych uprzejmościach i wzajemnych zapewnieniach, ze się trzymamy razem, my faceci położył gazetę na blacie stoliczka obok fotela, w którym usiadł i jak zwykle uniósł brwi do góry, patrząc badawczo to na mnie to na własną żonę, co oznaczało koniec gry i co dzisiaj przyjąłem z nieukrywaną ulgą, zostawiając oboje w ich śmiertelnej nudzie bogaczy i zbiegając radośnie sześć pieter dzielących mnie od mojej samotności spacerowicza.
Na zewnątrz zapadał już zmierzch i zaczął siąpić lekki deszczyk, co schładzało pięknie i powietrze i asfalt alejek parkowych, po których postanowiłem mimo kapiących mi na nos kropel wody pospacerować. Wybrałem ścieżkę prowadzącą na szczyt małego wzgórza, tuz za rezydencją i po chwili schroniłem się w oplecionej winoroślą altanie.
Stad mogłem podziwiać zamglona lekko deszczową mgiełką okolicę, pełną podobnych do mojej rezydencji, położonych w dolinkach i na wzgórzach i okolonych lasem.
Usiadłem na ławeczce skrytej w mrocznym cieniu altany i zapaliłem papierosa.
W dole widziałem światła samochodów jadących wolno po zakorkowanej autostradzie, a bok niej po lśniących w deszczu torach przemknął pociąg do Paryża.
„Wsiądę kiedyś do pociągu, albo zatrzymam tira i pojadę w cholerę z tego raju. Może wtedy los zmusi mnie bym zaistniał jako Człowiek?”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bob marley




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:09, 19 Lip 2012    Temat postu:

<iframe frameborder="0" width="480" height="270" src="http://www.dailymotion.com/embed/video/xs8q69"></iframe><br><a>Top 10 des footballeurs les plus chers de...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bob marley




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:05, 05 Wrz 2012    Temat postu:

I oto wrzesień nam nastał;
dzieci pognały lub zostały pogonione do szkol, które funkcjonują w systemie całkowicie nieprzekonującym. Ciekaw jestem, jak się czuje takie statystyczne dziecko, które być może zdaje sobie sprawę, ze jego „jasiowa skorupka” nasiąka w sposób tak niewielki, ze jako Jasio dorosły będzie miało przegrane już na starcie?
Na Zachodzie jeszcze niedawno my (Polki i Polacy), którzy wypuszczani byliśmy na głębokie wody życia, mieliśmy statystyczna przewagę wiedzy nad równolatkami zachodnimi, wiedzy ogólnej, tak „krzyżówkowej”, jak i tej prozaicznie potrzebnej do normalnego funkcjonowania w cywilizacji techniczno-technokratycznej.
Nie od parady były przecież powiedzonka typu: „Polak potrafi”, bo każdy (i każda) z nas miał wyższy poziom w zasobniku z napisem: „poziom werbalny”, niż zagubieni obywatele „wolnego świata”. Dotyczyło to pokoleń, które łapały „wiedzę życia” za Gomółki, za Gierka, a nawet tych, którzy coś tam jeszcze wychwycili z okresu kartkowo-bimbrowego Jaruzela. Każde z wymienionych pokoleń miało bagaż wiedzy po części niepotrzebnej (zafałszowana wiedza historyczna, gdzieś tak od Juranda ze Spychowa), miało jednakże wtłoczony trochę na sile rozbudowany moduł zawierający rachunek różniczkowy, wykresy funkcji, czy stojącą na poziomie przyzwoitego niveau nawigatora geografie i to zarówno fizyczna, jak i gospodarcza.
Przydawało się to na obczyźnie, jak cholera, bo tam gdzie Tubylec szukał rozpaczliwie kalkulatora, to Polak policzył „w pamięci”, bo miał ja wytrenowana przez nieludzkich belfrów znakomicie. To samo było z wyobraźnią przestrzenna. Nie musieliśmy być skautami, by orientować się w stronach świata, czy mieć ogólne pojęcie o tym, co możemy spotkać w lesie, w którym zielone zawsze rosło do góry, a co jest grane z procesem oddychania w górskich okolicach, Tubylcy tego nie wiedzieli i rozdziawiali gęby, częstowani w górach łykiem koniaku na lepsze krążenie przez nas (Polaków) właśnie, a nie przez ratowników górskich.
Wiedzieliśmy mnóstwo rzeczy, a nasze zdolności manualne nabyte w czasie "niepotrzebnych" warsztatów szkolnych, przyprawiały w osłupienie niejednego architekta, zwłaszcza, ze potrafiliśmy logicznie argumentować proste zdawałoby się czynności, nawet dajac do nich piekny rys historyczny, który nam kiedyś jakiś "psor socjopata" wtłoczył na sile do młodego łba, lecz jak się okazywało proste tylko dla nas, bo zachodni elektryk nie potrafił uszczelki w kranie wymienić, a polski murarz potrafił ponadto tak przygotować budynek w stanie surowym, ze potem było mu łatwo, jako malarzowi pomalować, to co sobie przygotował (w międzyczasie) jako enduizer (gipsiarz). Smile
Owszem, naszymi bolączkami były języki obce ( tubylcze), lecz i tutaj szybko uczyliśmy się wzajemnie i było do przodu.

Uff! Teraz jest problem
Kryzys i globalizacja spowodują w przyszłości zwiększone migracje ludności. Najbardziej będą migrować, jak zwykle młodzi. Ja wiem, ze polska gospodarka powinna być przygotowana na zmianę kadr, na co i raz to młodszych, lecz jak znam życie, to strach przed głodową emerytura spowoduje przedłużanie przez starych fachowców i funkcyjnych biurokratów odejścia na emerytalny odpoczynek aż do biologicznych granic zniedołężnienia starczego.

Dlatego zasadnym jest zadanie sobie pytania: czy nasze pociechy uczone byle jak i za mało „napychane” wiedza ogólną, nie zostaną przed klatkami naszych domów, jako bezrobotni, jak młodzi czarni na zachodzie Europy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bob marley




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:15, 06 Wrz 2012    Temat postu:




I stać się kiedyś to musi!;
Wszechmocny jest jednak reformowalny i zauważył, że ci co w piach się obracają wynaleźli Internet. Mianował więc, a właściwie przemianował anioła do zadań specjalnych Lokiego, wymienił mu przestarzałą siarkę i napalm na zestaw narzędzi internetowych, dodał kilku hakerów do zespołu i tak św.Piotr już ma lżej, bo specGrupa trenuje na świeżo umarłych internautach.
A wszystko po to, by iść z Duchem (czasu) i w razie Godziny W (Sad Ostateczny) nikt Aniołów nie będzie kręcił, jak Prawicę w sądzie.
Wszystko zostanie przeczytane, wszystkie posty ocenione i wszystkie klony ujawnione.
Adminowie udający popleczników Administracji zostaną pierwsi zrzuceni do czeluści nicości.
Za nimi polecą ci, którzy pisali na dwie strony i dalej Korwin Mikke z liberałami.

Strzeżcie się!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bob marley




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:10, 06 Wrz 2012    Temat postu:

Wiersz dla Premiera

Mam takie myśli zgaszone
Zgaszone jak nikły blask
Dogasających lasów
I dogasających łąk
To dla mnie kochany Premier
Wysadził fabryk tysiąc
W kapocie stracha na wróble
Pragnął mi przyszłość przysiąc
Więc z koszem obietnic strach
Pierwszy raz spojrzałem mu w oczy
O tysiąc więcej znalazłem zła
Niż wyśniłem w nocy
I odtąd pod oknem moim
Zaczarowany kamienny
Z bukietem obietnic stoi
Premier kłamliwy, niewierny

Ma takie usta czerwone
Czerwone jak obietnice
Zaczarowanych dróg
I zbankrutowanych firm
To w nas mały kłamczuszek
Zaszczepił te nadzieje
Żebyśmy byli nimi urzeczeni
Pragnąc się nimi urzec
I z pakietem przyszedł raz
Prosić o jedno me słowo
Oślepił nas Irlandii blask
Krzyczący kolorowo
I odtąd za oknem moim
To długi kwitną, nie róże
Na modłę wiotkich powoi
Pną się i pną jak po murze

Mamy taki kryzys krajowy
Ogromny jak pożar zórz
Poniedziałkowych ranków
I zaczarowanych kont

To od nas zwiewa w zielone
Pieniądz jak letni wiatr
Do zaczarowanych banków
I zaczarowanych państw


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forummastodont.fora.pl Strona Główna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin